Z sąsiadami można bardzo różnie trafić, zwłaszcza gdy mieszka się w dużych skupiskach ludzi. Pomiędzy niektórymi lokatorami może dochodzić do porachunków.
W jednym z bloków przy ul. 60 Pułku Piechoty narasta spór pomiędzy lokatorami dwóch mieszkań. Przy czym można odnieść wrażenie, że tzw. agresja sąsiedzka skierowana jest tylko w jedną stronę, a druga rodzina zdaje się być poszkodowaną.
Mieszkaniec z mieszkania znajdującego się na wyższym piętrze uskarża się na dostawanie się przez kratki wentylacyjne różnych zapachów. Z tego powodu zmuszony był je pozatykać. Dzisiaj ponownie interweniował u sąsiadki z niższe kondygnacji. Ta mu wytłumaczyła, że miała robiony przegląd kominiarski i od niej na pewno nic się nie przedostaje.
Sąsiada to jednak nie usatysfakcjonowało. Postanowił się zemścić i rozlał ocet na progu drzwi wejściowych sąsiadki z niższego piętra. Kobieta spanikowana, że ktoś rozlał cuchnącą substancję, powiadomiła strażaków.
Na miejsce udała się grupa chemiczna. Sąsiedzki agresor przyznał się, że rozlał ocet. Dość szybko zajęli się nim policjanci. Postanowiono przewietrzyć „skażone” pomieszczenia. Na tym działania strażaków się zakończyły.
Poszkodowana sąsiadka obawia się, że nieprzewidywalny sąsiad może ją nawet podpalić.