W Mojej Woli w gminie Sośnie znajduje się prawdziwa perła architektoniczna. Chodzi o drewniany pałac na podmurówce z kamienia. Niestety, odkąd trafił on w ręce prywatne, stopniowo niszczeje. W piątek jego stan ocenił Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego.
– Wizja lokalna w pałacu nie nastraja optymizmem, bo przedstawia on totalną ruinę. Pamiętam, kiedy był on jeszcze w sympatycznym stanie. Teraz wymaga ogromnych nakładów finansowych. To obiekt, który się sypie. W środku wszystko jest w zasadzie poniszczone. Wyjątkiem są schody i sufity, które nie zostały jeszcze tknięte przez człowieka. Mówimy o dewastacji w przerażającym stopniu – mówił po piątkowej kontroli nadzoru budowlanego Roman Lulek, radny gminy Sośnie.
Na wizji pojawił się także prezes Fundacji Ratowania Zabytków i Pomników Przyrody. Jego odczucia są już zdecydowanie bardziej optymistyczne.
– Chcieliśmy zbudować koalicję ludzi, którzy chcą działać dla dobra tego pałacu. Zamierzamy się wspólnie zastanowić, co trzeba zrobić i co jest możliwe do zrobienia, żeby to miejsce odzyskało świetność. Mamy początek nowego etapu i czas pokaże, jak on się zakończy. Jako przedstawiciel organizacji społecznej, która włącza się w ten proces, jestem optymistą. Widziałem bardziej zdewastowane obiekty, które udało się podnieść z ruiny – wyjaśnia Karol Marczak. – Konstrukcja jest jeszcze niezagrożona. Potrzeba naprawdę bardzo dużo pieniędzy. To inwestycja dla osób, które wiedzą za co się biorą i reprezentują określone zabezpieczenie kapitałowe. Mówimy o kwocie kilkunastu milionów złotych – dodaje.
Jedynym ratunkiem dla pałacu jest zaangażowanie inwestora. Tego w najbliższym czasie zamierza znaleźć właściciel obiektu. – Nasza spółka jest właścicielem wszystkich udziałów w spółce właściciela. Jesteśmy jednak w stanie upadłości układowej i dlatego nie możemy inwestować z własnych środków. W związku z tym będziemy szukać inwestora. Zamierzamy współpracować z fundacją i przedstawicielami gminy, żeby przeciwdziałać niszczeniu obiektu. Na bieżąco wydajemy środki w miarę naszych możliwości. W ostatnim czasie zostały wycięte krzaki, które zagrażały połaci dachowej. Uszczelniliśmy także dach. Uzupełnimy orynnowanie – przekonuje Tomasz Piasecki, wiceprezes zarządu IDMSA.
Właściciel tłumaczy, że inwestora szukał już wcześniej, ale te starania nie przyniosły efektów. Oby tym razem było inaczej, bo mówimy o naprawdę urokliwym miejscu, do którego wielki sentyment odczuwa wiele osób. Jedną z nich jest pan Marian Obst, mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego. Zachęcamy do posłuchania jego wspomnień.
<iframe width=”640″ height=”360″ src=”https://www.youtube.com/embed/F9K1yXO842k” frameborder=”0″ allowfullscreen></iframe>