W piątkowe popołudnie doszło do nietypowego zdarzenia drogowego. Kobieta jechała Citroenem C3 ulicą Bema w stronę ulicy Radłowskiej. Na wysokości firmy z zabawkami była wyprzedzana przez młodego kierowcę z BMW. Do wyprzedzania doszło na skrzyżowaniu, ale kierowcy i pasażerowie BMW zarzekają się, że w Citroenie kierunkowskaz w lewo zapalił się w ostatnim momencie.
Tym samym BMW uderzył w bok Citroena, a samochód niemieckiej marki taranując płot, wjechał na pobliską posesję. Pogotowie udzieliło pomocy kierującej z Citroena. Młodzieniec z BMW pochwalił się policjantom nagraniem z kamerki. Ci natychmiast zauważyli, że jego samochód mógł jechać znacznie powyżej dozwolonej prędkości. Funkcjonariusze zaczęli rozważać zatrzymanie prawa jazdy.
Normalnie funkcjonariusze na podstawie relacji obu stron orzekliby winę kierującej, ponieważ zawsze osoba zmieniająca pas ruchu musi się upewnić czy nie jest wyprzedzana. Nawet jeśli odbywa się to na skrzyżowaniu. Natomiast kierowcom wyprzedzającym w takich miejscach grozi mandat za popełnione wykroczenie. Ostatecznie kierowca z BMW winę za spowodowanie kolizji wziął na siebie.