Maturzysta zdający w czwartek egzamin z języka polskiego może mówić o wielkim pechu. Chłopak był tak przejęty egzaminem, że zapomniał zostawić telefonu w domu lub poza salą. Zresztą po wniesieniu go do sali nie wyciszył go. Po pewnym czasie od rozpoczęcia zdawania egzaminu telefon zaczął dzwonić. Reakcja członków komisji była jednoznaczna i zdecydowana. Ucznia wyproszono z sali unieważniając jego egzamin w tym dniu. Do powtórzenia będzie mógł przystąpić dopiero za rok.
Czy maturzysta powinien mieć większe pretensje do siebie czy może do życzliwej osoby, która albo zapomniała o egzaminie chłopca lub chciała się zapytać jak jemu poszło…