Tusk nie żartował. Przysłał wojsko do Ostrowa

Donald Tusk bardzo poważnie wziął sobie do serca słowa prezydent Beaty Klimek i postanowił wysłać Wojska Obrony Terytorialnej do Ostrowa Wielkopolskiego. Na miejscu pojawiło się 50 żołnierzy.

Zadaniem WOT-u było ułożenie podwyższonego wału wzdłuż ulicy Grobla od strony rzeki Ołobok. Jej poziom w sobotę był dość niski, ale trudno przewidzieć, jak bardzo wzrośnie po zapowiadanych na niedzielny poranek opadach, które będą krótsze i bardziej obfite niż te sprzed weekendu.

 

10 żołnierzy pakowało piasek do worków w bazie WODKAN-u, a 40 układało je w solidną konstrukcję. Poza WOT-em na ziemi ostrowskiej zjawił się wiceminister MSWiA Wiesław Szczepański, odpowiedzialny za infrastrukturę krytyczną oraz wojewoda wielkopolska Agata Sobczyk.

Prezydent Klimek podczas spotkania z przedstawicielami rządu powiedziała, że Ostrów Wielkopolski potrzebuje 300 milionów złotych na dostosowanie infrastruktury krytycznej do potrzeb zmieniającego się klimatu. Jeszcze kilka dni temu mówiła, że autobusami elektrycznymi nie powstrzyma się zmian klimatycznych.

Beata Klimek poinformowała, że Ostrów Wlkp. posiada obecnie 5 zbiorników retencyjnych, ale potrzebuje jeszcze ośmiu. Powiedziała także, że konieczna jest regulacja rzeki Ołobok. Dodatkowo należy zmodernizować sieć deszczową, której całkowita długość wynosi 200 kilometrów. Dla budżetu Ostrowa takie pieniądze są nierealne, ponieważ roczny budżet wynosi 400 mln zł, a gros idzie na utrzymanie szkół czy pomoc społeczną.

 

Planowany przez władze Ostrowa kolektor na ulicy Harcerskiej zajmie około 5 lat. Do tego czasu miasto nadal może zalewać. Wiceminister MSWiA obiecał pomoc i zapowiedział, że będą potrzebne zmiany prawne i zostaną podjęte działania w celu wskazania źródeł finansowania budowy zbiorników wodnych.

Jeden z takich zbiorników może powstać na skraju Parku Północnego, gdzie właścicielka przedszkola „Nasz Domek” dla dzieci ze spektrum autyzmu deklaruje oddanie nieużytkowanej działki pod jego powstanie. To właśnie obiekt należący do Beaty Prusiewicz bardzo mocno ucierpiał podczas ulewy z 19 sierpnia br. Pracownicy placówki musieli ewakuować dzieci przez okno, brodząc w wodzie.

Niestety, żywioł przedostał się do wnętrza obiektu. – Straty szacuję na około 400 tysięcy złotych. Samo osuszanie może kosztować nawet 90 tysięcy złotych. – powiedziala Beata Prusiewicz.

Sytuacja, dzięki powstaniu zbiornika, może pomóc mieszkańcom tej części miasta, którzy przy każdej ulewie borykają się z jej skutkami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.