Rzadko można zaszokować doświadczonego lekarza weterynarii, zwłaszcza gdy ma długi staż pracy. Tym razem udało się to myśliwemu, który postanowił dorobić sobie przed Świętami sprzedając świeże ryby.
Wszystko rozpoczęło się od telefonu, który w niedzielne popołudnie odebrał powiatowy lekarz weterynarii z Ostrowa Wielkopolskiego. Członkowie grupy Viva! poinformowali go o przesłaniu drogą elektroniczną filmików z punktu sprzedaży ryb w Antoninie.
Te zostały odtworzone w poniedziałek z samego rana. Podjęto decyzję o niezwłocznym wysłaniu dwóch pracownic w asyscie policji. Na miejscu zastano mężczyznę, który zabijał ryby, a na pytanie dlaczego wcześniej nie używał młotka który przecież leży na stole Spuścił głowę i nie udzielił odpowiedzi.
Filmy zrobiły na nas kolosalne wrażenie – mówi Dariusz Hyhs, Powiatowy Lekarz Weterynarii. Po pierwsze dlatego, że mężczyzna nie ogłuszał ryb a po drugie, że do patroszenia używał nieostrego noża z zębami jak do krojenia chleba. Z pewnością nie był to nóż specjalistyczny.
Ponadto okazało się, że mężczyzna nie zgłosił do Powiatowego Lekarza Weterynarii punktu zajmującego się sprzedażą i patroszeniem ryb. Przejął go poprzednim właścicielu, ale nie załatwił spraw formalnych.
Jeśli mężczyzna zostanie skazany, może stracić uprawnienia do bycia myśliwym.