Nalot Sanepidu i policji na restaurację. Jedna z klientek przeszła samą siebie

W sobotni wieczór około 50 osób spędzało miło czas z przyjaciółki w jednej z kaliskich restauracji, której progi właściciel ponownie otworzył z początkiem marca 2021 r. W godzinach wieczornych Sanepid w asyście około 30 policjantów wszedł do środka.

Urzędniczki z kaliskiego Sanepidu rozpoczęły kontrolę, która zakończyła się stwierdzeniem, że funkcjonowanie lokalu w obecnej formie zagraża utracie zdrowia i życia. To zdaniem kaliskich policjantów dało im zielone światło do egzekucji decyzji. Dowódca akcji zwrócił się z propozycją „nie do odrzucenia” by sam poinformował klientów swojej restauracji o nakazie opuszczenia wnętrza. W przeciwnym razie do akcji wkroczą policjanci, czego żadna ze stron nie chciała.

Na miejscu obecny był działacz społeczny Antoni Wieczorek z Ruchu Narodowego. Wcześniej doradzał restauratorom, którzy odważyli się otworzyć lokale w Ostrowie Wielkopolskim.

– To kolejna interwencja policji. Tym razem jest z bardzo dużym rozmachem. Do lokalu weszło, bez okazania nakazu, bez okazania żadnych papierów, weszło 35 policjantów tak, że ledwo się zmieścili. Generalnie rzecz biorąc było tak, że policja weszła ogromnym tłumem. Zrobiła ogromne zamieszanie, zaczęła spisywać ludzi bez podania podstawy prawnej. Generalnie rzecz biorąc policja weszła z sanepidem, ale Sanepid szybciutko się ulotnił. Zostawił tylko swoje upoważnienia i przekazał całą sprawę policji. Policja dzisiaj wydaje się że w Kaliszu w tej pierwszej otwartej restauracji kaliskiej robi  poligon doświadczalny, bo próbują zamknąć restaurację z zupełnie innego przepisu niż dotychczas. Gdyby to na co oni się powoływali dzisiaj nie miało wad prawnych, nie miało dziur, gdyby naprawdę było faktycznie skuteczne, to ta metoda zostałaby zastosowana już dużo wcześniej, przy okazji innych przedsiębiorstw. – opowiadał Antoni Wieczorek.

Jak zareagowali klienci?

– Generalnie  pozytywnie mało kto już się przejmuje tym, że policja spisuje za to, że ktoś siedzi w restauracji, że ktoś nie ma maseczki, że ktoś konsumuje. Ci ludzie znają swoje prawa. Są to głównie ludzie młodzi, którzy orientują się w tym co jest w internecie. Orientują się, że sądy oddalają wszystkie wnioski o ukaranie, czy to za brak masek, czy to za właśnie otwieranie restauracji. Ci ludzie są świadomi, że takiego mandatu nie muszą przyjmować. To wcale nie jest dobre, że ludzie tracą szacunek do prawa, ale takie są efekty działań, przepisów pisanych na kolanie podejmowanych przez obecny rząd. – relacjonował Antoni Wieczorek reakcje klientów.

– Po sanepidowskiej kontroli, która wyglądała dosyć groteskowo. Panie po 3 minutowym obejściu wokół lokalu schowały się do auta. Tam napisały sobie protokół. Wydały od razu decyzję, którą podpisał Powiatowy Inspektor Sanitarny, który podobno też siedział w aucie. W decyzji stwierdzono po prostu rzeczy zupełnie niezgodne z faktami. Decyzja była z rygorem natychmiastowej wykonalności. Przedsiębiorca ma zamknąć lokal. Mieliśmy do czynienia wcześniej z takimi decyzjami.  Obecna decyzja jest wydana na podstawie takiego artykułu, który skutkuje czy ewentualnie niewykonanie tej decyzji skutkuje nałożeniem grzywny. Natomiast policja powołując się na tą absurdalna podstawę prawną twierdzi, że ma prawo nad podstawie artykułu, z którego wydaje się grzywnę, wyprowadzać ludzi na siłę z lokalu. Na pewno wszyscy urzędnicy, którzy dzisiaj brali udział w tym bezprawiu, zostaną pociągnięci z własnej kieszeni do odpowiedzialności za takie rażące łamanie prawa. – dodał na koniec Antoni Wieczorek.

Jedna z klientek widoczna na ostatnich zdjęciach czule obejmowała funkcjonariuszy, ponieważ nie podobało jej się, że upojna noc dobiegła końca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.