Wójt Żelazkowa usłyszał dzisiaj dwa prokuratorskie zarzuty. To pokłosie jego zachowania podczas I Kaliskiego Marszu Równości. 60-letniemu mężczyźnie zarzucono naruszenie nietykalności cielesnej policjanta i rażącego lekceważenia porządku prawnego. Wójt nie przyznał się do winy.
Podczas I Kaliskiego Marszu Równości, wójt Żelazkowa spędzał czas na Rynku w Kaliszu. Kiedy zbliżał się pochód, wójt zaczął tańczyć. To wzbudziło zainteresowanie obecnych przedstawicieli mediów. Po chwili wójt zaatakował jedną z kobiet nazywając ją „głupią c**ą”. Wcześniej użył słowa wulgarnego wyrażając zdziwienie na obecność koni.
Zainteresowanie wokół wójta wzrastało. Stanęli także przy nim funkcjonariusze policji w kamizelkach „zespół antykonfliktowy”. Zwracali mu uwagę na niestosowne zachowanie. Wójt jednak w pewnym momencie wybuchł i gwałtownym ruchem zmierzał w stronę jednej z kamer. Po drodze tak jakby próbował odepchnąć policjanta, uderzając go ręką w lewe przedramię.
Ponieważ wójt Żelazkowa w chwili zdarzenia miał prawie 2 promile, poczekano aż wytrzeźwieje. Wtedy postawiono mu wspomniane na wstępie dwa zarzuty.
Kartoteka wójta jest dość ciekawa. Najpierw udzielał pod wpływem alkoholu ślubu, za co został uznany winnym. Niedawno podczas imprezy w Russowie pojawił się na scenie, z której nie chciał zejść. Następnie podczas dożynek, wszedł na scenę podczas występu zespołu i próbował przejąć mikrofon. Kiedy w lutym go aresztowano, wyszedł wcześniej na prośbę rodziny, wstawiennictwo biskupa kaliskiego Janiaka i wpłatę 100 tys. poręczenia majątkowego.